Wciąż pokutuje przeświadczenie, że grzechy główne to grzechy największe ze wszystkich. Moje doświadczenie spowiednika, idący za tym wysiłek rozumienia człowieka i rozumienia samego siebie, doprowadziły mnie do wniosku, że obecność pojęcia grzechów głównych w naszej religijnej mentalności czyni wiele zła. Kształtuje w nas obraz Boga nakładającego na swych wyznawców ciężar ponad siły, Boga stawiającego nam poprzeczkę powyżej naszych możliwości, Boga, który wręcz jest "sadystą" - znęca się nad nami, wymagając od nas rzeczy niemożliwych do zrealizowania.
Dlatego właśnie chciałbym przyjrzeć się bliżej owym siedmiu grzechom głównym. Po to, żeby spróbować dostrzec, w jakiej mierze katalog Grzegorza Wielkiego jest aktualny dziś. Na ile wskazuje na rzeczywiste grzechy, a na ile wprowadza nas w błąd sugerując grzeszność w tym, co wcale złe nie jest. Nie wszystko, o czym myślimy, że jest grzechem, naprawdę nim jest. Spróbujmy uwierzyć, że wcale nie jesteśmy tacy źli, tylko, po prostu, czasem nie radzimy sobie z tym, co przeżywamy.
Fragment wstępu